REŻYSERIA: MACIEJ PODSTAWNY
KAROL KALINOWSKI „KAEREL” / DOROTA KOWALKOWSKA / MACIEJ PODSTAWNY
GRETA I OSTATNI WIELORYB /
Koncepcja projektu: Dorota Kowalkowska, Maciej Podstawny
Reżyseria: Maciej Podstawny
Dramaturgia i projekt działań pedagogicznych: Dorota Kowalkowska
Obiekty / przestrzeń: Marta Krześlak
Kostiumy: Paula Grocholska
Muzyka: Jerzy Rogiewicz
Ruch: Dorota Furmaniuk
Ilustracje: Karol Kalinowski „KaeRel”
Konsultacje pedagogiczne: Małgorzata Simm, Maciej Jonek
Warsztat przyrodniczo-filozoficzny dla wychowawców i twórców: Mieszko Stanisławski
Superwizja: dr Kamila Kamińska-Sztark
Ewaluacja: Hanna Achremowicz, Agnieszka Janik
Inspicjent: Iwona Skiba
OBSADA:
Greta – Dorota Furmaniuk
Alter-Greta / Uciekająca Antylopa – Katarzyna Janek [g]
Żółw Svante Olaf August Arrhenius – Ryszard Węgrzyn
Antoni / Pokonana Królowa Pszczół – Joanna Łaganowska
Kapitan Dorsz / Stary Kapitan / Król Niedźwiedzi / Niedźwiedzi Brat – Rafał Kosowski
363. Premiera Teatru Dramatycznego im. J. Szaniawskiego / 15 października 2019 r.
Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 4, ul. 11 listopada 75 w Wałbrzychu.
PATRONAT HONOROWY
PREZYDENT WAŁBRZYCHA
DR ROMAN SZEŁEMEJ
PRODUKCJA SPEKTAKLU ZOSTAŁA DOFINANSOWANA W RAMACH
KONKURSU IM. JANA DORMANA ORGANIZOWANEGO PRZEZ INSTYTUT TEATRALNY
IM. ZBIGNIEWA RASZEWSKIEGO
WSPÓŁFINANSOWANIE ZE ŚRODKÓW BUDŻETU
SAMORZĄDU WOJEWÓDZTWA DOLNOŚLĄSKIEGO
Konkurs im. Jana Dormana na produkcję spektaklu prezentowanego w szkołach wynika
z potrzeby podniesienia jakości artystycznej przedstawień pokazywanych w placówkach
oświatowych. Ideą konkursu jest z jednej strony wspieranie szkoły poprzez kształtowanie
bogatej i różnorodnej oferty spektakli przygotowanych z myślą o wieku i potrzebach
uczniów oraz specyficznych szkolnych warunkach, z drugiej zaś – wspieranie mobilności
teatrów i otwieranie ich na wyzwania bezpośredniego kontaktu z widzem poza murami
ich instytucji. Patronem konkursu jest Jan Dorman – wybitny twórca polskiego teatru,
reżyser i pedagog, wieloletni dyrektor Teatru Dzieci Zagłębia w Będzinie.
Konkurs organizowany jest przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.
Więcej informacji na stronie: www.dorman.e-teatr.pl
KONKURS
IM. JANA DORMANA /
Z KORESPONDENCJI /
Na następnych stronach prezentujemy prywatną korespondencję między autorami GRETY
I OSTATNIEGO WIELORYBA. Maciej Podstawny (reżyser i autor adaptacji) wraz z Dorotą
Kowalkowską (dramaturżką) po dogłębnej analizie pierwszej wersji scenariusza Karola
Kalinowskiego (autora noweli scenariuszowej) i po wielu konsultacjach z zespołem aktorskim
i realizatorami, wyznaczają kolejne tropy i kierunki dla powstawania tekstu.
Przytaczamy tę wyjątkową korespondencję w większych fragmentach – pomijamy jedynie kwestie
niezwiązane z powstawaniem scenariusza.
Dziękujemy twórcom spektaklu za możliwość publikacji listu.
Dzień dobry Karolu,
po pierwsze, dziękujemy Ci za fragmenty twojego pierwszego tekstu.
Przeczytaliśmy wszystko z aktorami z wielką radością i zaciekawieniem.
Odbyliśmy dużo rozmów z naszymi konsultantami, aktorami, scenografkami
i kompozytorem muzyki. Myślimy, że już najwyższy czas, żeby spisać wszystko,
co wiemy i co nam potrzeba, czyli napisać Tobie, w którą stronę poprowadzić
tę opowieść.
Tekst, który nam posłałeś, traktujemy jako próbkę, co nie znaczy, że nie można
wziąć z niego całych fragmentów. Ale wszystkie poniższe uwagi nie odnoszą
się do korekt tamtego tekstu, ale są planem dramatu, o napisanie którego Cię gorąco
prosimy.
Sytuacja – zadanie, które mamy dla Ciebie, jest i trudne i łatwe, a na pewno dziwne.
Trudne, bo prosimy Cię, żebyś trzymał się zapisanych przez nas ramach, zarówno jeśli
chodzi o sceny, postaci, ich kształt i sposób ich użycia (w jakich scenach uczestniczą,
w jakich nie itp..), tematy scen i problemy. Wynika to zarówno z burzy mózgów, która
odbywała się przez ostatni miesiąc, jak i z takiego nie innego kształtu obsady,
i z takiego nie innego kształtu szkół, czyli przestrzeni, w których będziemy spektakl
robić i grać. Myśmy zrobili taką skomplikowaną układankę i teraz prosimy Ciebie,
żebyś ściśle się w nią wrysował ze swoim tekstem i szczegółowymi już pomysłami…
Czyli ilość ograniczeń, wskazówek i schemat scen i postaci Cię bardzo
ogranicza – i to jest pewnie trudne.
A z drugiej strony może jest to właśnie ułatwienie.
Tyle naszego wstępu, poniżej już nasze potrzeby. Może być tego nieco dużo
i przydługo, ale najważniejsze fragmenty i sam schemat scen wyróżniam.
Mam nadzieję, że podejmiesz się próby napisania nam takiego „tekstu na zamówienie”
i ruszymy spokojnie od sierpnia z produkcją kostiumów itp.
Tekst byłby nam potrzebny najdalej na 10 sierpnia… Choćby jego obszerne
fragmenty, jeśli nie całość. Bardzo cię prosimy, daj znać czy to jest możliwe…
czy zdążysz…
Ponadto prosimy Cię, żebyś w trakcie pracy dopytywał, proponował, spierał
się i załatwiał organizacyjne sprawy poprzez Dorotę Kowalkowską.
Z Maćkiem Podstawnym też możesz się próbować skonsultować, ale on jest teraz
w dzikich krainach, więc może odpowiadać z opóźnieniem.
Tutaj uwagi ogólne do „Grety…”:
Co nam koniecznie potrzeba:
1/ „Podniesienie wieku odbiorcy o 2-3 lata”. Pod tym hasłem skrywa się myśl,
że byłoby super, gdyby myśleć o tym tekście jako adresowanym dla starszego
czytelnika / widza. My oczywiście możemy „podnieść” powagę, zakres tematu,
udoroślić lekko język i bohaterów, ale przede wszystkim włożyć tekstowi doroślej
ujętą „sprawę” – ale namawiamy Cię, byś Ty pierwszy spróbował, że robimy
sztukę dla bardzo krytycznych, wychowanych na dorosłej rozrywce nastolatków.
Wydaje mi się, że tutaj kluczowe byłoby pomyślenie, że nasza główną inspiracją
jest księżniczka Mononoke. A to oznacza, że obok „przygody” – chcemy zgłębić
tematy: śmierci, prawdziwej rany, cierpienia, w tym tego we krwi, żalu i płaczu,
smutku, głodu, strachu...
2/ oto kluczowe tematy-sceny-postaci, które są nam w tym tekście potrzebne,
a które jeszcze nie są przez Ciebie napisane:
a/ motyw podwójnej bohaterki, i równoległych z jej działaniami działań jej
sobowtóra:
Jest Greta i Kontra Greta, Greta na nie (jeśli tamta jest na tak). Ona działa, knuje,
ściga pierwszą Gretę, zastawia pułapki, okłamuje, rani.
Jeśli drażni Cię metafizyczność tego pomysłu, to można z nich zrobić dwie
bliźniaczki, rozdzielone w dzieciństwie, żyjące podobnym, ale odwrotnym
życiem…
Podoba nam się ten motyw Jasnej Grety outsiderki – nastolatki, dziewczyny
na globalnym gigancie, która ucieka i od rodziny i od wykuwającej na monetach
wieloryby monarchii – która chce zmienić bieg historii, zawalczyć o przyszłość
swoją i świata – tutaj wchodzi temat DOJRZEWANIA – tego momentu, jak się ma
naście lat i zaczyna dokonywać wyborów.
Jasna Greta chce rozwikłać zagadkę dla przyszłości świata, żeby TRWAŁ
(Wieloryb na przykład jest ucieleśnieniem idei trwania i czasu), a Ciemna chce
rozwikłać zagadkę dla sławy – dla siebie.
Dlatego uważam, że Jasna GRETA nie podjęłaby się misji po prostu dla przygody,
to dla niej za mało. Nie dla przygody została detektywką.
Wydaje nam się jeszcze, że Jasna Greta jest poważna, bywa powściągliwa,
nie każdy musi ją lubić. Ale ta Ciemna Greta w niej lubi się pomizdrzyć, być
fajowska, chce, by lubili ją wszyscy;
b/ i stąd > motyw pojedynku obu bohaterek;
c/ sama konstrukcja bohaterki: detektywka = tak, ale i księżniczka Mononoke,
wojowniczka (miecz, walka, szermierka, łuk, sztuki walki); Jasna Greta ma wiedzę nad
swój wiek – uświadamia Kapitana i jego pomocnika. Ale ma też nóż, potrafi walczyć,
uderzyć. Gretę gra u nas tancerka i bardzo chcemy, żeby była to zwinna, wojownicza
Greta, a jej pojedynek ze swoim odbiciem: był pojedynkiem na noże albo szpady;
d/ inny aspekt bohaterki: nie czuje się na siłach podjąć wyzwania (zadania) > ale przez
mądrego, potężnego opiekuna – Żółwia – jest namówiona do wysiłku – on ją
namaszcza i motywuje, daje jej poczucie misji – zarażając wiedzą o skutku, o końcu
świata, o powadze zadania – uświadamia (jak przystało na żółwia), że trzeba zdążyć,
a przynajmniej spróbować zdążyć. Bo czasu już nie ma. A afera szersza niż się wszyscy
spodziewali;
e/ w grupie poszukiwawczej powinien od razu być żółw-dziadek-Yoda. Bardzo
nam zależy na postaci męskiego w płci i starego w wieku żółwia-mistrza, który
rozpoczyna spektakl i do pewnego momentu idzie z bohaterką, aż decyduje się
umrzeći ją zostawić, bo nie być dla niej obciążeniem. Żółw mieści w sobie wiedzę,
szacunek dla starości, mruga okiem do hasła slow motion, slow life, a jednocześnie
próbuje odzyskać znaczenie tych słów; ale przede wszystkim symbolizuje pewien
porządek, który czasami musi się skończyć, by nastał nowy, by pójść dalej;
f/ co za tym idzie, podróż Księżniczki zaczyna się jako wspólna wyprawa,
ale od pewnego momentu jest już samotną walką, odbiciem opowieści o dojrzewaniu,
dorastaniu do zadania, o samotnym zmaganiu Grety ze złą Gretą;
g/ fantastyczni bohaterowie: tak się złożyło, że wszyscy napisani przez Ciebie
bohaterowie są ludźmi lub ludzkopodobnymi istotami; nam zależy na świecie mitów,
na zwierzętach-ludziach, hybrydach; bogach i półbogach o abstrakcyjnej formie
(np. mówiące, dziwne zwierzęta, niedźwiedź zamiast lub obok brata-niedźwiedzia,
żywa wyspa, żywe rośliny, potwory, mutacje, zjawiska atmosferyczne…);
h/ postapokaliptyczny klimat rodem z Mad Maxa, bardziej niż to obecnie w Twoim
tekście egzystuje, motyw zagrożenia, strachu (ucieczki ludzi z zatopionych
kontynentów, pożary, zagubione zwierzęta…);
A tutaj już masz szczegółowe rozpisanie scen, plan sztuki, dostosowany
do rozkładu szkół, aktorów i innych możliwości:
By zmieniać świat, trzeba pokonać najpierw swoje słabe, odwrotne, niedoskonałe ja.
Swojego ciemnego sobowtóra.
Swoją mroczną siostrę bliźniaczkę, swoje lustrzane odbicie.
By pokonać swojego mrocznego sobowtóra, trzeba pokonać samą siebie, w sobie poszukać
rozwiązania.
Księżniczka Greta mieszka na Grenlandii. Jej bliźniacza siostra, nie wiem gdzie.
Ale opowieść nie zaczyna się tutaj.
I/ Zaczyna się przy zwłokach ostatniego wieloryba, Boga-Wieloryba,
wyrzuconego gdzieś na brzeg [hall szkoły].
Na wybrzeżu, w pochmurny dzień, spotykają się Ludzie, dwójka. Radzą,
jak rozwiązać zagadkę – kto zabił boga. Wiedzą, że potrzebna jest im Greta
(wiedzą o morskiej detektywce), ale tajemnicę, gdzie ona się znajduje i gdzie
się ukrywa przed światem, zna tylko tysiącletni żółw Svante August Arrhenius.
On może ich do niej doprowadzić lub mediować z księżniczką, by podjęła
się misji.
Wyruszają pod prąd, pierwszym etapem wyprawy jest znalezienie Żółwia.
Żółw mieszka na szkolnym korytarzu (swojej wyspie albo czymś takim).
Decyduje się pomóc ludziom.
II/ Na Grenlandii poznajemy Gretę. Dziewczyna nie wierzy, że jest w stanie
unieść tak doniosłą misję. Żółw przekonuje Gretę, by przystąpiła do prób, testu.
By podjęła wyzwanie, by zaryzykowała wiele. Tu pojawiają się odpowiedzi
na pytanie: jakie jest to dotychczasowe życie Grety? Od poniedziałku
do czwartku szkoła, a w piątki zadania specjalne na rzecz świata? Jakie będzie,
gdy wyruszy rozwikłać zagadkę? Kim jest? dlaczego jest Księżniczką?
III/ Żółw prowadzi Gretę do Pszczoły. W czasie tej krótkiej wędrówki porywa
ich bardzo silny wiatr, przed którym chroni Gretę skorupa Żółwia, która działa
jak piorunochron i schron. Idą dalej do Królowej. Co robi pszczoła na Grenlandii?
Nie wiem. Mieszka na końcu korytarza, na końcu tunelu – jaskini, do której
prowadzi Gretę stary żółw Svante. Królowa Pszczół opowiada o śmierci planety,
o tym, co czują pszczoły, o tym, co zapowiada ich nieszczęście, ucieczka, exodus.
Greta pyta: ile mamy jeszcze czasu? Królowa mówi: już dawno po czasie.
IV/ Greta, poruszona tym, co powiedziała Królowa, podejmuje wyprawę
w poszukiwaniu zabójcy Bogów, zabójcy Ostatniego Wieloryba. Towarzyszy
jej Żółw – i najbardziej pracowita Pszczoła. Żółw jest jednak powolny, opóźnia
wyprawę… Odsyła młodą wojowniczkę, przekazując jej pałeczkę, siłę, pewność.
Będzie towarzyszył jej jak Yoda, duchowo. To jest moment pożegnania.
Żółw wie, że Greta musi pójść dalej sama. Greta też musi to przyjąć wraz z lękiem
i odpowiedzialnością. Greta wyrusza biegiem.
W tym samym czasie organizują się ci Źli. Działa sobowtór Grety. Może nawiedza
Gretę w wizji i staczają pierwszą walkę.
V/ W zniszczonym lesie schronienie znalazła Antylopa Afryka.
Uciekła ze swojego kontynentu daleko na północ. Tańczy i opowiada Grecie
o początku świata, o czasie i rozwoju, o naturze i jej gwałtownym końcu.
Opowiada o swoim kontynencie, o którym wszyscy już zapomnieli, gdy przyszedł
ogień – największy z myśliwych.
VI/ Greta spotyka wychudzonego, głodnego białego niedźwiedzia. On opowiada
jej o gorącu, braku fok, o śmierci kontynentu. O głodzie, niesprawiedliwości,
samotności, śmierci. Może stary Niedźwiedź polarny wyruszy w dalszą podróż
z Gretą?
Choć jest słabszy od Grety, która też traci siły. Kończą jej się zapasy? Czy wiara?
VII/ Upał. Migrujące masy ludzi. Wielkie zmiany na planecie Ziemia. Greta odkrywa,
jak dalece zaszła Ciemność. Czy uda się jej uratować cokolwiek? Odbywa
wyczerpująca walkę z kolejną inkarnacją Mroku: z głupotą, zawiścią, z brudnym
powietrzem, masą śmieci, z personifikacją Zła.
VIII/ Wyspa ciszy. Medytacja. [mała sala, wyciemniona, może z dywanem]
IX/ Greta znajduje rozwiązanie zagadki. Mądrzejsza, wyrusza na ostateczną
konfrontację.
X/ Wielka bitwa Grety Księżniczki i Grety Mroku. Greta Mroku wyznaje, że jest
prawdziwą Gretą i Zabójczynią Bogów. Dobra Greta zostaje pokonana. Tu pojawia
się rozwiązanie – domyślne – kolejnej zagadki – kim jest, która Greta.
XI/ Greta Jasna liże rany i obmyśla plan. Gromadzi i jednoczy wszystkich
sojuszników.
XII/ Greta Jasna wygrywa. Konfrontacja przebiega przy zwłokach wielkiego
Ostatniego Wieloryba. Wieloryba nie można już wskrzesić, strat nie można odwrócić,
ale gdzieś w oddali świta nadzieja na nowy, uporządkowany świat. Rodzi się młody
niedźwiadek i pszczoła. Tutaj wrócić może Żółw – na przykład w swej duchowej
postaci.
[…]
Załączamy też grafik pracy nad spektaklem:
- koniec maja: (od Karola) szkic, plan, postaci, miejsca;
- początek czerwca: zadanie dla scenografki, kostiumolożki, kompozytora,
choreografki, aktorów i techniki;
- 3-4 czerwca – pierwsze spotkania robocze;
- koniec lipca/początek sierpnia: tekst od Karola;
- lipiec – 20 sierpnia: ostateczne ukształtowanie scenariusza, redakcja,
precyzyjne dialogi i miejsca;
- 20 sierpnia: data oddania projektów scenografii i kostiumów;
- 10 września – 1. Próba;
- 15 października – premiera.
Pozdrawiamy,
czekamy na pytania, wątpliwości, pomysły lub tekst sztuki!
Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu,
twórcy „GRETY I OSTATNIEGO WIELORYBA”
[rys. Maciej Podstawny – reżyser]
SCENARIUSZ
Na następnych kartach publikujemy pełny tekst scenariusza spektaklu GRETA I OSTATNI
WIELORYB, którego światowa prapremiera odbyła się 15 października 2019 r.
w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 4 w Wałbrzychu.
SCENA 1
Prolog. Antoni ogarnia Widzów
gdzie: Korytarz przed Gabinetem Dyrektora / Sekretariatem / Pokojem Nauczycielskim
kto: Antoni, obsługa widowni
co tam jest: Kajak oparty o ścianę. Kaluzula pofności i regulamin + tusz do pieczątek
ANTONI (To co, cieszycie się, że przypłynął teatr? Miała być dzisiaj jakaś kartkówka? Nie?
Dobrze, ale spokojnie, i tak będzie fajnie a lekcje nadrobicie.)
Ale na początek ważna sprawa. Umowa. OK? Ważna sprawa, oczywiście wagi państwowej.
Chciałabym się z wami umówić, że o wszystkim, co tutaj zobaczycie i usłyszycie, nikomu
nie powiecie. Ani dzisiaj, ani jutro. (Pojutrze już będziecie mogli.) Ale do pojutrza, wszystko
to będzie nasza wspólna tajemnica. Buzia na kluczyk, OK.?
Tutaj jest klauzula poufności, którą teraz z każdym z was będę chciał podpisać.
Odcisk czerwonego palca z tuszu.
O tutaj. Po kolei. Świetnie. Gotowe. Każdy już podpisał? Tak? To co, sztama na dobre i na złe?
No, a teraz jeszcze taka mała życiowa lekcja, że warto czytać, co podpisujecie, i że razem
z klauzulą poufności, podpisaliście regulamin podróży (ha ha ha).
Bo ja się nazywam Antoni Antoni i zabieramy was razem z Kapitanem Dorszem na ważny rejs.
Rejs w poszukiwaniu Wielkiego Wieloryba. Bo nam zaginął. No wiem, wtopa w sumie, ale nic,
poszukamy go.
Ale co do regulaminu – spokojnie, bo nic tu strasznego nie ma. Posłuchajcie – zasady wspólnego
rejsu są takie:
a/ zachowamy tajemnicę (gęba na kluczyk)
b/ słuchamy wszelkich instrukcji kapitana i załogi, ze względów bezpieczeństwa
c/ wsłuchujemy się, kiedy ktoś inny mówi, ze względów dobrego wychowania
d/ kiedy płyniemy do nowego miejsca, żeby nie wypaść za burtę, trzymamy się razem liny
e/ w kazdym nowym miejscu siadamy na miejscu zaznaczonym taśmą
f/ nie robimy zdjęć i filmików bo zakłócają pracę sondy, która pomaga w szukaniu Wieloryba…
oraz ważne: do pomocy mamy tutaj obsługę widowni, jest z wami również wasz wychowawca,
więc jak czegoś ważnego potrzebujecie, albo dzieje się coś złego, to się do nich zwracacie
– no i nie gubimy się.
Umowa? Tak? Nie słyszę…? Taaak!
To teraz zapraszam was do środka. Wejdźcie. Tam już czeka Kapitan Dorsz (dziwne imię, nie?).
SCENA 2
Początek podróży. Stary Kapitan i mikroplastik
gdzie: Gabinet Dyrektora / Sekretariat / Pokój Nauczycielski
kto: Kapitan Dorsz, Antoni
co tam jest: Kwiaty doniczkowe. Głośnik + źródło. Pozytywka. Instrument Kapitana.
Słoik z zapachem przyszłości.
Stary Kapitan w kapturze ze słomy siedzi na biurku, w otoczeniu doniczkowych kwiatów
zebranych z całego gabinetu.
STARY KAPITAN Spójrzcie, zebrałem tutaj prawie wszystkie kwiaty z całej ziemi.
To jest być może ostatni ogród na naszej planecie. Choć to jest tylko ot, kilka doniczek.
Udało mi się je tutaj wszystkie zgromadzić, ale nie wiem, co z nimi robić.
Nie potrafię się nimi zajmować, bo w końcu nie jestem ogrodnikiem, tylko marynarzem.
Kiedy byłem młody, kwiaty i drzewa rosły na wolnym powietrzu, było ich wszędzie pod
dostatkiem, niebo było niebieskie, a nie czerwone, jak teraz, a w oceanach pływały
miliony istot. Wszystko wydawało się takie niewyczerpane. Między drzewami, które
rosły w takich… kupach, nazywało się to lasy, przechadzały się Wielkie Koty, Antylopy,
Psy i nieprzeliczone roje Ptaków i Myszy. Wszędzie słychać było brzęczenie Pszczół.
Ale teraz to wszystko już tylko wspomnienie.
Ja mówię do was z przyszłości. Z przyszłości Ziemi.
Mam ze sobą powietrze z przyszłości. Chcecie powąchać?
Słoik z zapachem powietrza.
Opowiem wam dzisiaj historię księżniczki Grety.
Była królewską córką. I nagle pewnego dnia zaginęła. Wyszła z pałacu i nie było jej przez
kilka lat.
A potem... Potem nadeszła zima i straciliśmy ostatniego Wieloryba na Ziemi.
Potem straciliśmy też wszystkich innych Wielkich Królów Ziemi.
Dziesięciu Wielkich Królów, którzy się nami opiekowali…
Pokazuje maski Królów.
Król Wielorybów, Król Niedźwiedzi, Królowa Wielkich Kotów, Król Drozdów, Król
Wilków, Królowa Myszy, Królowa Pszczół, Królowa Antylop i Królowa Rzek i Król Skał.
Te maski nosili, kiedy chcieli ukazać się ludziom.
Ale nagle wszyscy królowie zniknęli.
Co prawda, już wcześniej wszelkie znaki zwiastowały nam nieszczęście.
Ale chyba po prostu nie potrafiliśmy uwierzyć ani naukowcom, ani filozofom,
ani naszym tajnym informatorom. Nic nie zrobiliśmy.
Z perspektwy lat widać, jacy byliśmy wtedy tacy głupi.
Tylko kilku spróbowało… Posłuchajcie:
Dawno, dawno temu płynęliśmy z obecnym tu panem Antonim po Oceanie
Arktycznym…
Kapitan ściąga słomiany kaptur z głowy i już płynie po morzu.
KAPITAN DORSZ
Bałwany biją z wszystkich sił
a strzępy żagli chłoszczą ster
siedzimy pod pokładem gdzie
jest ciepły rum i podły ser
Dziś imieniny bosman ma
choć nie wie nikt jak on się zwie
nieważne - gdy szaleje sztorm
to mało kto pracować chce
Kapitan wściekły jest jak byk
ukłuty szablą w czuły zad
lecz nawet on świętuje gdyż
nie chciałby nikt pracować dziś
Wielki sztorm wielki sztorm nam się śni
wielki sztorm wielki sztorm nam się śni
ANTONI Litości. Oszaleję zaraz od tych przyśpiewek.
Podejrzliwie ogląda i opukuje biurko.
U. Dosyć dziadowska ta łódka. Czarno to widzę.
KAPITAN DORSZ I bardzo dobrze. Na każdym statku powinien być chociaż jeden pesymista,
taki od wynajdywania dziur w całym. Optymista sruuu na bocianie gniazdo wypatrywać
z nadzieją lądu, pesymista sruuu pod pokład szukać przecieków.
ANTONI Chyba nie zawsze pływałeś na czymś takim?
KAPITAN DORSZ Miałem kiedyś kuter. Piękny statek. Och, co to był za kuter...
ANTONI I gdzie on teraz jest? Przegrałeś w karty?
KAPITAN DORSZ Nie. Ludzie przestali jeść ryby. Zaczęli znajdować w nich grzebienie, nakrętki
od butelek i foliowe torby. Oceany zarosły rzęsą (sinicami) i wszystko co można było złowić
zrobiło się niesmaczne. Musiałem sprzedać statek i zejść na ląd. A mnie się bardzo niedobrze
chodzi po lądzie.
ANTONI No to z tymi poszukiwaniami Wieloryba chyba ci się poszczęściło? Wróciłeś na wodę.
KAPITAN DORSZ Może tak, może nie.
Powiem panu, że niewiele pamiętam z dzieciństwa. Tatuś zabrał mnie na kuter prosto z kołyski.
Ale jeśli chodzi o Wieloryba… To pamiętam. To jeden z Wielkich Królów. Jeden z Bogów.
ANTONI Gusła i zabobony. Wieloryb to wieloryb. Akurat jakiś duży, ale wieloryb.
KAPITAN DORSZ Mamusia mi opowiadała, że kiedy zabraknie Wielkiego Wieloryba...
no, to będzie początek naszego końca.
ANTONI Naszego? Czyli niby mojego też?
KAPITAN DORSZ No naszego. I pańskiego. I mojego. Wszystkich ludzi.
Może i więc mam szczęście z tą robotą, ale czy będę miał czas się tym nacieszyć?
KAPITAN DORSZ Proszę. Jak kto woli.
Płyniemy. Pan sonda gotowy?
Sonda się kłania.
No to płyńmy.
ANTONI Płyńmy. Płyńmy.
SCENA 3
Na otwartym oceanie. Sonda i boja do góry nogami
gdzie: Korytarz między Gabinetem Dyrektora / Sekretariatem / a Wyspą Grety
kto: Kapitan Dorsz, Antoni
co tam jest: Kajak. Nauszniki przemysłowe. Luneta. Bidony z wodą – wałbrzyskie.
Dopływają do trójnogu z lunetą.
KAPITAN DORSZ Tutaj. Tutaj wrzucamy sondę? O mamusiu.
ANTONI Dobrze mi poszło?
KAPITAN DORSZ Yyy, dobrze… Tak, w zasadzie tak… Może po prostu ostrzegaj,
że puszczamy tę sondę?
ANTONI Czyżbyś miał jakieś zastrzeżenia do sondy?
ANTONI Jako człowiek edukowany mogę ci tylko współczuć zabobonnej naiwności.
Jak niby jakiś wieloryb miałby sprowadzić na nas koniec?
Wyrzuca długopis za burtę.
O, wypisał się.
(I gratuluję matki z pomieszanymi zmysłami.)
KAPITAN DORSZ Dlaczego pan to wyrzucił? Będzie się rozkładać tysiące lat.
ANTONI E tam… Na szczęście ocean jest wieczny.
KAPITAN DORSZ No może, nie wiem.
Ale zanim się rozłoży, woda zetrze go na kupkę mikroplastiku i my go wypijemy.
ANTONI Na to nie ma akurat poważnych dowodów naukowych.
KAPITAN DORSZ Może są, może nie ma.
ANTONI Tak samo jak na pańskich Bogów… Królów.
ANTONI A nie… Pływało się. To tu, to tam... Kiedyś na królewskim tankowcu popijaliśmy
na pokładzie lemoniadę z uranowego szkła i jadaliśmy srebrnymi sztućcami wyborne
papuzie języczki…
KAPITAN DORSZ Ale, że co? Języki z papug?
ANTONI No. Trzeba upolować papugę. Język ciach. I na talerzyk.
Na porcję składa się trzy do sześciu języków.
KAPITAN DORSZ To obrzydliwość. I w smaku jak mniemam i w samym zwyczaju.
ANTONI Otóż danie to, ceną przebija całą twoją obecną zapłatę.
Na pokładzie królewskich tankowców serwowane jest w ramach all inclusive.
KAPITAN DORSZ Tyle, że na szczęście nie można już łowić papug. Bo nie ma papug.
ANTONI No nie można. Ech… Kiedyś to się pływało.
Antoni nuci: Motyw morskiej podróży. Patrzy przez lunetę. Kapitan wypija do końca wodę.
KAPITAN DORSZ Nie, po prostu zdążę wtedy założyć środki ochrony osobistej.
ANTONI Czy to była jakaś w twoim wyobrażeniu subtelna krytyka mojego głosu, czy nie wiem
co?
KAPITAN DORSZ Nie wiem dlaczego puszczamy w głębiny akurat piosenkę Esmeraldy Dion.
Chcemy ostatecznie zniechęcić Wieloryba do ludzi?
ANTONI Nie. Ale jest to jedyny utwór, który pozwoli mi wykorzystać w pełni legendarną skalę
możliwości mojego głosu, ze względu na które zostałem wybrany na stanowisko sondy, a tym
samym zwiększa szanse na znalezienie Wieloryba. Cicho bądź i słuchamy czy jest odpowiedź…
Nasłuchują…
I znów nic. Pływamy już od tygodnia i oprócz plam ropy nic nie spotkaliśmy.
KAPITAN DORSZ Pan się tak nie wychyla za burtę, bo ja nie potrafię pływać i pana nie wyłowię.
ANTONI Za jaką burtę? Co to jest burta?
KAPITAN DORSZ Za... to. To jest burta.
ANTONI A dlaczego właściwie nie potrafi kapitan pływać?
KAPITAN DORSZ Nie potrafisz pływać, nie utoniesz, bo zrobisz wszystko, żeby nie wpaść
do wody.
Stara piracka szkoła. Pan to za dużo nie pływał, prawda?
ANTONI O! Niezidentyfikowany obiekt na horyzoncie! Boja. Są na niej jakieś litery...
KAPITAN DORSZ Czytaj!
ANTONI Dziwne. Musiało wywrócić tę boję. Napis jest do góry nogami.
KAPITAN DORSZ W istocie dziwne. Zasadniczo boje na powierzchni wody nie
przewracają się.
ANTONI Więc ktoś to do góry nogami napisał.
Przekręca lunetę do góry nogami, potem cały się wygina nieporadnie. Czyta.
„Greta, morski detektyw. 3 mile kanadyjskie na wschód.”
KAPITAN DORSZ Doskonale. Odpoczniemy i uzupełnimy zapas wody pitnej.
To była moja ostatnia kropla.
ANTONI Dobrze, płyńmy tam, ale zaraz ruszamy dalej. Nie płacą nam za
odpoczywanie!
KAPITAN DORSZ A nie przyda nam się pomoc takiego morskiego detektywa?
ANTONI Nasz plan absolutnie nie przewiduje korzystania z usług detektywa.
KAPITAN DORSZ Może dlatego, że plan absolutnie nie przewidywał tutaj detektywa?
ANTONI Ale gdzie my w ogóle jesteśmy?
KAPITAN DORSZ To Grenlandia.
ANTONI A na Grenlandii nie powinien być śnieg?
KAPITAN DORSZ Powinien. Ale nie padał już od kilku lat. Płyńmy lepiej do portu.
ANTONI Płyńmy, płyńmy.
SCENA 4
Na wyspie Grety
gdzie: Strych szkoły, stara pralnia lub inne tajemnicze miejsca. Czyli Grenlandia, wyspa Grety
kto: Kapitan Dorsz, Antoni, Greta, Alter-Greta
co tam jest: Kajak wnosimy na górę. Pokój Grety: stare mapy, globus, notatki
klimatyczne
i wycinki z Gretą w gazetach. Liny, trapez, drabinka. Na koniec sceny Greta przywdziewa
bojowy strój i barwy. Miecze Gret. Telefon do nagrywania i odtwarzania. Ścina włosy – sztuczny
warkocz. Obcina go sobie po scenie walki z II Gretą. Miecz. Plastikowe / drewniane kopie. Torcik,
stalowy talerz, żelki, cukier w kostkach i torebce. Kierunkowskaz na odległe miejsca. Pojemnik
na wodę z kranikiem. Bidony z wodą – wałbrzyskie
Przechodzą w głąb strychu. W głębi mieszka Greta, której towarzyszy wszędzie jej lustrzane
podwojenie, Alter-Greta. Dwie Grety stoją na głowie. Na ścianach wiszą obrazy i mapy,
ale wszystko do góry nogami.
GRETA Pogoda na Grenlandii była paskudna jak kawa, którą tego ranka piła – szarobura...
paskudna. I… mokra? (Pogoda jak kawa, poprawić porównanie.) Od trzech dni wiał wstrętny,
gorący wiatr. W taką pogodę nikt nie przyjdzie, pomyślała. Nagle wiatr ustał
i zapadła niespodziewana cisza. Nasłuchiwała. W takiej ciszy zawsze rodzi się coś nowego.
Wtem! Rozległo się pukanie do drzwi...
Antoni i Kapitan patrzą po sobie pytającym wzrokiem.
GRETA Pukanie się rozległo!
Kapitan puka.
GRETA Wejść!
KAPITAN DORSZ Niepewnym głosem. Eee, dobry wieczór...
GRETA Powiedział...
KAPITAN DORSZ Eee... Powiedział Kapitan…?
GRETA Kapitan…?
KAPITAN DORSZ Kapitan Dorsz…?
ANTONI Pod nosem. No przecież to jakieś stuknięte dziecko jest... Litości.
GRETA Dobry wieczór. Jestem Greta. Prywatny detektyw. A pan jest zapewne...
ANTONI Antoni...
GRETA Antoni…? Antoni…?
ANTONI Antoni Antoni. Gdzie twoi rodzice?
GRETA Jestem tu sama.
ANTONI Bez rodziców?
GRETA Bez rodziców.
ANTONI A gdzie są twoi rodzice?
GRETA Nie mam rodziców.
ANTONI I mieszka panienka sama na skalistej, pustej, nie wiem… takiej zamglonej wyspie
na Biegunie?
GRETA Oczywiście. Choć w zasadzie stąd jest jeszcze dość daleko do Bieguna.
KAPITAN DORSZ Dokładnie 3 843 kilometry. Ale to w linii prostej.
GRETA Poza tym: spodziewałam się pana.
ANTONI Mnie? A pani mnie zna?
GRETA A tak.
ANTONI A skąd, jeśli można wiedzieć?
GRETA A stąd. Powiedzmy, że przedstawił się pan przecież.
KAPITAN DORSZ Szeptem do Antoniego. Ja ją skądś kojarzę. Nie wiem skąd,
ale na pewno gdzieś już ją widziałem.
ANTONI Mi też wydaje się trochę znajoma. Jakaś taka neutralna uroda najwyraźniej.
GRETA Jak mnie znaleźliście?
KAPITAN DORSZ E… Jeśli nie chciała panienka być znaleziona, to może niepotrzebna
jest ta boja z ogłoszeniem?
ANTONI Do góry nogami?
GRETA A racja. Boja. No to miło mi bardzo.
ANTONI I mnie też. Ponadto współczuję rodziców.
Czy panienka mogłaby nam wskazać źródło pitnej wody i my już sobie dalej popłyniemy?
GRETA Akurat wody mam tutaj pod dostatkiem.
Ale nic za darmo. Pitna woda w zamian za informacje.
Po co wam detektyw?
ANTONI Po nic.
GRETA Kogoś otruto? Morderstwo? Spisek?
ANTONI Czemu tu właściwie nie ma śniegu?
GRETA Już od dawna nie pada śnieg. W ogóle – wszystko się rozstroiło.
Tutaj są na przykład jakieś anomalie magnetyczne. Ma pan coś w kieszeni? Cokolwiek?
ANTONI Maca kieszenie. Co ja mogę mieć: monety, monety, monety. O mam nakrętkę.
Lemoniada „Wyśmienita”.
GRETA „Wyśmienita” ma kapsle.
ANTONI Już nie. Teraz wszystko ma zakrętki.
GRETA Kiedy piłam ją ostatni raz, miała kapsle.
ANTONI Ale teraz są zakrętki. Zakrętki są tanie, łatwe w produkcji, i... tanie.
GRETA Proszę ją upuścić na ziemię. No śmiało… No przecież nie wybuchnie.
Antoni upuszcza nakrętkę.
Tego się nie da zauważyć gołym okiem, ale ta nakrętka spadła właśnie trzy setne sekundy
wolniej niż spadałaby w każdym innym miejscu na ziemi. Widział pan to? Czy to nie jest dziwne?
KAPITAN DORSZ Niebywałe.
ANTONI Ale jeżeli to jest niemierzalne gołym okiem, to jak panienka to zauważa?
GRETA Takie wrażenie jest. Nie czują panowie tego? Czuć ewidentnie. Wszystko tu wolniej
spada.
Dzieje się wszystko wolniej.
ANTONI Aha…
GRETA A może to ja się szybciej poruszam...
To co, ktoś mi wreszcie powie co panów tu sprowadza…?
ANTONI Nie potrzebujemy detektywa...
KAPITAN DORSZ A potrafi panienka odnaleźć Wieloryba?
Ale, ale! Zamin to nastąpi, w międzyczasie może chcieliby panowie coś zjeść?
Proponuję obiad, a właściwie deser. Na obiady jadam desery.
Na obiady, śniadania i kolacje jadam desery. Chociaż nie jadam śniadań.
Greta wybiega. Oddycha głęboko. W czymś w rodzaju ataku paniki, zajada się słodyczami.
Do siebie.
Wybacz – mam gości.
I wraca.
I co z tym Wielorybem? Może tortu?
ANTONI Zaginął Król Wielorybów i…
Ciastko upada. Zapada straszna cisza.
GRETA Zaginął? O. Król. Wielorybów?
ANTONI Nie słyszała panienka o Królu Wielorybów?
GRETA Słyszała. Zgina się wpół. Nie wiedziałam, że zaginął. Jak to zaginął?
ANTONI Tak po prostu. Któregoś razu nie podpłynął do wybrzeża. Raz się mogło zdarzyć.
Tylko, że… cóż, Króla nie widziano już... to będzie… rok.
GRETA I czekaliście rok?
ANTONI Widok śpiewającego… Króla Wielorybów przepływającego przy brzegu był nie
lada atrakcją. Potężny, majestatyczny zwierz napędzał królewską gospodarkę.
GRETA Napędzał gospodarkę?
ANTONI No. I ustał ruch turystyczny. W magazynach zalegają gadżety z wielorybem
– breloczki, figurki, pudełka śniadaniowe, wiatraczki, piórniczki, takie plecaczki, koszulki,
torebki, długopisy...
Ministerstwo powołało specjalne zespoły poszukiwawcze. W świat wypuszczono sto
jednostek. Stoi przed panienką załoga numer 99.
GRETA Pewnie!
ANTONI My naprawdę nie potrzebujemy...!
GRETA Proszę mi opowiedzieć o tym Wielorybie.
Rozmyśla się…
GRETA To gratuluję.
ANTONI Dodam, że żałuję, gdyż niższe numery posiadają coś, co przypomina prawdziwe
jednostki. My zaś pływamy stertą śmieci. Bez ładu.
KAPITAN DORSZ Ciekawe jak to się stało, że akurat pana, tak wybitnego specjalistę
przydzielono do takiej sterty śmieci bez ładu?
ANTONI Tak więc sama panienka rozumie powagę sytuacji.
GRETA Wyjmując miecz. Król Wielorybów… No to chyba cię przerośnie ta robota.
ANTONI Przepraszam? Panienka coś mówiła do mnie? Au, szerszeń. Czy mucha jakaś.
Greta rzuca się na Antoniego, który zabił owada. Opanowuje się w ostatniej chwili.
Mówi do Antoniego, trzymając go na końcu miecza.
GRETA Przepraszam. Pan zabił pszczołę. Najpierw gubicie Boga, potem pływacie
po oceanie i nadajecie głupi wielorybi śpiew z taśmy... A potem zabija pan pszczołę.
ANTONI Ale to pszczołę! Aua!
GRETA Ale pan zabił.
ANTONI Chciała mnie ugryźć.
GRETA Pszczoły nie gryzą.
KAPITAN DORSZ Spokojnie!
Spokojnie!
Skąd panienka to ma?
ANTONI Aua!
GRETA Co?
KAPITAN DORSZ Ten miecz?
GRETA To katana. Była w rodzinie od zawsze.
KAPITAN DORSZ Po co panienka to ma?
GRETA Zasadniczo do obrony.
ANTONI Aua! To niebezpieczna wariatka.
GRETA Pomogę wam znaleźć Króla Wielorybów. To Bóg. Bóg nie może tak po prostu
pewnego dnia zaginąć. Nie zauważyliście całych setek sygnałów.
ANTONI Niech panienka już schowa to żelastwo!
KAPITAN DORSZ Niech panienka schowa. Tak będzie lepiej.
Greta chowa miecz. Milczenie.
GRETA Czyli pływacie i nawołujecie Wieloryba. Nie macie pojęcia gdzie go szukać i
błądzicie po omacku? Jakie to do was podobne. Skąd na przykład wiecie, że nie odpowie
wam inna z tych stu jednostek? Na ten wasz idiotyczny sygnał?
KAPITAN DORSZ I widzi pan? Myśląca osóbka.
ANTONI Młoda damo, królewscy naukowcy to grupa nieprzeciętnie inteligentnych ludzi.
Podkreślam to, gdyż sam należę do tego elitarnego grona. Wypuszczając sygnał
zaczynamy go i kończymy umówionym znakiem.
KAPITAN DORSZ Najgorszą piosenką, jaką w życiu słyszałem.
ANTONI To nasz spersonalizowany dźwiękowy odcisk palca.
KAPITAN DORSZ Gdyby panienka to słyszała...
GRETA Ja… Ja mogłabym znaleźć Boga.
ANTONI Proszę mi wybaczyć bezczelność, ale jest panienka tylko dzieckiem, które bawi
się w detektywa na środku oceanu i najwyraźniej ma niepoukładane.
GRETA Może jestem dzieckiem, ale dawno się nauczyłam nie przejmować waszymi
opiniami.
Brać na poważnie kogoś, kto każe nam się u c z y ć w szkołach, a sam nie słucha
naukowców?
Więc nie, nie uraził mnie pan.
Nie zmienia to faktu, że sami sobie nie poradzicie. A ja… Mogę spróbować. Bo widzicie…
Bóg Wieloryb nie zaginął. On… od was… uciekł. Chyba wiem gdzie zacząć szukać.
ANTONI Naprawdę...?
GRETA No. Bo myślę niestandardowo.
ANTONI No widzę. Czemu ta mapa na przykład wisi do góry nogami?
GRETA Gdyby stanął pan na głowie inaczej by pan mówił.
ANTONI Kapitanie, ona jest po prostu stuknięta.
KAPITAN DORSZ Ja bym spróbował...
ANTONI Kapitanie, to jest zły pomysł…!
KAPITAN DORSZ Powiem tak, jeśli boi się pan, że mała dziewczynka znajdzie Wieloryba
i zwinie Panu sprzed nosa honory, to mam rozwiązanie. Pan osobiście zatrudni Gretę, i przecież
i tak panu przypiszą ewentualny sukces.
ANTONI W sumie… Ale ona mnie chciała zabić.
KAPITAN DORSZ Jezu, człowieku!
ANTONI Dobrze. Zatrudniam więc panienkę w imieniu Króla. Proszę tu podpisać. Ocisnąć.
GRETA Słyszycie? Burza ucichła.
ANTONI Uzupełnijmy zapasy.
Wszyscy piją arktyczną wodę.
KAPITAN DORSZ Dobra woda. Już dawno tak dobrej nie piłem…
GRETA Do Alter-Grety. Natychmiast wyjdź z mojej głowy!
ALTER-GRETA To ją sobie utnij.
Podchodzą do łodzi.
GRETA Już jestem! Płyńmy zatem. Mam też cukier.
KAPITAN DORSZ Zapasy cukru! Świetnie, przydadzą się! Jak mawiał mój tatuś:
Pomimo, że sytuacja wygląda źle, nie panikujcie. Po prostu zjedzcie trochę cukru!
SCENA 5
Pojawia się Żółw
gdzie: Strych szkoły, stara pralnia lub inne tajemnicze miejsce, odwrotna strona, gdzie
objawia się Żółw
kto: Kapitan Dorsz, Antoni, Greta, Alter-Greta, Żółw Svante Olaf August Arrhenius
co tam jest: Folia malarska do przykrycia żółwia. Skorupa żółwia.
Pojawia się Żółw, którego wcześniej tam z pewnością nie było.
ŻÓŁW SVANTE OLAF AUGUST ARRHENIUS Chyba o mnie nie zapomniałaś?
GRETA Svante!
ŻÓŁW Nie popłyniesz beze mnie.
GRETA Svante! Ukochany! Ale nie, pewnie, że nie. Kochany Svante. Staruszku.
Nie zapomniałam o tobie.
ANTONI No nie, on jest w komplecie?
ŻÓŁW Zapomniałaś…
GRETA Nie. Ja tylko… Chciałam jak najszybciej wypłynąć…
ŻÓŁW Dobrze, że zapomniałaś. To naturalne…
GRETA Ależ nie! Ja cię potrzebuję! Najukochańszy Svante.
KAPITAN DORSZ No, całkiem spory, wręcz bardzo duży żółw.
ANTONI Nie no, błagam, ale chyba nie będziemy holować tego płaza?
ŻÓŁW, GRETA i KAPITAN Gada.
ANTONI Goni nas czas. Taki żółw to pływa szybko czy wolno?
ŻÓŁW A pan to lubi przeceniać siebie pośród innych istot?
Ja, pod wodą, mogę być na przykład, niewykluczone, że szybszy niż pan.
GRETA Tak. To moja supermoc.
Kapitan wyraźnie trzyma stronę Grety.
GRETA Tak. To moja supermoc.
Kapitan wyraźnie trzyma stronę Grety.
ANTONI Szeptem do kapitana. To jednak podejrzane. Ja ją skądś znam.
KAPITAN DORSZ A ja widziałem już gdzieś taki miecz.
ALTER-GRETA Widząc łódź. O matko... To jest ta wasza łódź. Czekajcie, pójdę po kapok.
Szast prast!
GRETA Svante to mój praprax10dziadek. Taki prawie praprax10dziadek. Pomoże nam.
Bez niego nic nie zdziałamy!
ANTONI A, pra…ileśtam dziadek. Miło mi. Antoni, specjalista Królewskiej Admiralicji.
A pan… Svante… jest…
ŻÓŁW Svante Olaf August Arrhenius. Ale nie do usług. To byłoby jednak jakoś sprzeczne
z porządkiem rzeczy.
ANTONI Czy dobrze rozumiem, że pan… żółw… nie wymaga zatem holowania?
ŻÓŁW Mam złe przeczucia.
ANTONI (No ja akurat też.) Co?
ŻÓŁW Nie wiem gdzie jest Wieloryb Bóg. Ale wiem dokąd należy płynąć.
Choć mam złe przeczucia.
ANTONI Świetnie. Więc pan… żółw wie już o akcji? Czy ja nie zapomniałem przypadkiem
powiedzieć, że nasza misja jest ściśle tajna? Aha. Zapomniałem powiedzieć.
ŻÓŁW To nie ma żadnego znaczenia. Bóg zaginął i nie wolno wam robić z tego tajemnicy.
Należy to wszędzie wykrzyczeć. Zanim będzie za późno!
KAPITAN DORSZ Który już od dobrej chwili przygląda się pakunkom na grzbiecie Żółwia.
Przepraszam, a co jest w tej skorupie?
ŻÓŁW W mojej skorupie zapisana jest cała historia naszej planety. Od jej pierwszego,
dziewiczego dnia.
KAPITAN DORSZ Czyli dokładnie, co tam jest?
ŻÓŁW Woda.
KAPITAN DORSZ Woda?
ŻÓŁW Czysta woda.
ANTONI A wykorzystamy przypływ czy będziemy tak tutaj stać i gadać?
GRETA Kocham cię, Svante
ALTER-GRETA Płyńmy, płyńmy.
GRETA Dobrze, że mamy cię z nami.
SCENA 6
Wielkie Migracje i wielka kłótnia. Kry lodowe
gdzie: Korytarz po zejściu ze strychu (starej pralnia lub innego miejsca)
kto: Kapitan Dorsz, Antoni, Greta, Alter-Greta, Żółw Svante Olaf August Arrhenius
co tam jest: Kajak. Kry lodowe. Luneta.
Powoli płyną, wypatrując Wieloryba. Greta lustruje ocean przez lunetę, choć trzyma ją
odwrotnie. Wielki Żółw płynie tuż pod łodzią.
KAPITAN DORSZ
Nie pozwól, by cię jakaś fala niosła
Na pełne morze, w sinych wód zamęcie.
Lepiej tu w porcie, odłożywszy wiosła,
Zostań okręcie!
Wszak brak ci żagli, a i maszt się chwieje,
Maszt afrykańskim wiatrem skołatany,
Spróchniałe belki i trzeszczące reje
Wśród morskiej piany.
To, o czym dawniej nie myślałem wcale,
Teraz mi troską. Usłuchaj mej rady,
Nie płyń samotnie, tam gdzie szumią fale
I lśnią Cyklady.
I tak nie zmierzysz, jak głębokie morze
I jak wysokie niebo ponad nami.
Nie zrobisz tego, czego nikt nie może.
Więc stój w przystani.
Bo nieba wszystkie tak samo tajemne
Dla ludzi, ptaków i starych okrętów.
Więc zostań w domu. Noce tu mniej ciemne
I brak otmętów.
ŻÓŁW Bardzo pięknie pan śpiewa…
KAPITAN DORSZ Uśmiecha się. Antoni wywraca oczami. Dziękuję. Dla zabicia czasu.
ANTONI Dla zabicia mnie raczej.
ŻÓŁW Dlaczego chciałby pan zabijać czas? Jest bardzo cenny.
KAPITAN DORSZ No, trochę dosłownie mnie pan zrozumiał.
ŻÓŁW Studiuję zachowanie ludzi od 20 tysięcy lat i nigdy nie byłem dalej od zrozumienia
waszego gatunku, niż właśnie w tych czasach.
GRETA Patrzcie... Tam… Przysięgam... Nie tak dawno temu tam była ogromna lodowa wyspa.
ANTONI O, z pewnością.
GRETA Tylko jak mogła stopnieć w tak krótkim czasie…
ANTONI A to nie przypadkiem skutki czytania mapy do góry nogami?
ŻÓŁW A pan, nawet jak podłożyć rozwiązanie pod nos, to ciągle widzi pan tylko swój nos,
prawda?
ANTONI No, pan ma oczy po boku głowy, to może nie widzi akurat nosa.
W oddali majaczy topniejąca „kra” (opalizujące obiekty). Kapitan dotyka pływającej „kry”.
KAPITAN DORSZ To folia. Foliowe worki. Tysiące. Dziesiątki tysięcy...
GRETA Jak kożuch na mleku. Wyławia jedną torebkę. Jest jakiś napis.
ANTONI No co. Napis.
GRETA To śmieci z herbem Królestwa. Foliówki z Królem Wielorybów.
ANTONI O jejku? Każdy mógł to wyprodukować.
GRETA Oczywiście. Wystarczy kupić fabrykę foliówek. Mają je w sklepach z fabrykami
foliówek.
ANTONI O, panienka jest bardziej sarkastyczna niż ja.
KAPITAN DORSZ Do Antoniego. To wasza robota... Te wszystkie śmieci, te susze…
to wasza robota.
ANTONI A pan to żyje w społeczeństwie czy nie żyje? To wszystkich robota.
Czy my każemy ludziom wyrzucać te śmieci do oceanu!?
KAPITAN DORSZ No nie.
GRETA Za dużo myślę. Gdy byłam mała, nauczyciele puszczali nam w szkole filmy
o plastiku w morzu, o głodujących niedźwiedziach polarnych i tak dalej. Cały czas na nich
płakałam.
Reszta przejmowała się tym, ale gdy film się skończył, potrafili zacząć myśleć o czymś innym.
Ja nie. Te wszystkie obrazy tkwiły mi w głowie.
ANTONI Nie no, ja mam dość. Teraz będzie drama.
KAPITAN DORSZ Pan się prosi.
ANTONI Weźcie proszę, zejdźcie ze mnie! Przejmuje się panienka niepotrzebnie! Dzieją
się, owszem, okropne rzeczy. Ale nie należy się nimi aż tak przejmować. To wszystko nie
panienki – a już z pewnością nie moja – wina!
KAPITAN DORSZ No, to był raczej spory skrót myślowy. Trochę tam jesteśmy winni.
ANTONI Szukamy tego Wieloryba, czy nie?
GRETA Svante, pokieruj nas.
ANTONI A przepraszam, my szukamy czy żółw nam będzie wróżyć?
ŻÓŁW Pan nic nie rozumie. My nikogo nie szukamy, bo jego już nie ma. My po prostu
płyniemy.
ANTONI Ja zwariuję.
ŻÓŁW Słyszysz? Śpiewają kontynenty.
ANTONI No to się nam zrobiło fantastycznie czyli będzie fantastyka naukowa.
Mam nadzieję, że jest pan zadowolony, Kapitanie. To dziecko jest bardzo pomocne.
GRETA Słyszę…
ANTONI No ja jakoś nie.
GRETA Śpiewają o wielkiej suszy.
ANTONI Nic dziwnego. Na południu zasadniczo jest sucho.
KAPITAN DORSZ Czy pan mógłby się kiedyś dla odmiany spróbować n i e odezwać!?
GRETA Wyschły wielkie rzeki, uschły rośliny. Nie ma już lwów, szynszyli ani nosorożców...
KAPITAN DORSZ Dlaczego pan to zrobił?
ANTONI Co?
KAPITAN DORSZ Zakrzyczał to?
GRETA One… Teraz umilkły. Już ich nie słyszę.
ANTONI Nie wiem, wykonuję tylko obowiązki. Nasłuchujmy.
ANTONI Ale, że nosorożców nie ma? To dziwne. Takie silne i twarde zwierzęta. Byłem kiedyś,
z Dworem, w Afryce. Wieczorem, kiedy Król udał się na odpoczynek, w cieniu bambusa…
ŻÓŁW Baobaba…
ANTONI No, bababa… w ramach wolnego czasu, mogliśmy zapolować. Było ciemno jak...
no była noc, więc było ciemno. Jak… w Afryce. Nocą w Afryce... Dobra, mniejsza… Samodzielnie
oddzieliłem się od grupy. Tylko ja, mój wysłużony sztucer i on... nosorożec czarny.
Nie zauważyłbym go, bo rozumiecie, była noc… gdyby nie te jego ogromne, świecące ślepia…
ŻÓŁW Oczy.
ANTONI Co?
ŻÓŁW Oczy. Nosorożce mają oczy.
ANTONI Zwał jak zwał. Sapał i chrypał…
ŻOŁW Oddychał.
ANOTNI Co?
KAPITAN DORSZ Oddychał!
ANOTNI To chcecie posłuchać, czy nie?
KAPITAN DORSZ Wie pan co…?
RAZEM Nie!
ANTONI Nie to nie. Powiem tylko, że zachowałem zimną krew, uniosłem broń...
GRETA Przestań już! Co za okropna historia! Jak można strzelać do nosorożca?
KAPITAN DORSZ Ten pan jest ponadto amatorem papuzich języczków.
Antoni usiłuje coś powiedzieć…
Milcz! Od razu wiedziałem, co z ciebie za ziółko! Już ja was znam. Takich… niewinnych.
Nieubrudzonych. „Nigdy niemających wpływu.”
ANTONI Ja proszę o możliwość riposty.
KAPITAN DORSZ Ty skończony przesuwaczu papieru! Co się zalęgłeś się w tonach
przepisów!
Ty gwarancie tego, że „tak ma być”! Ty tchórzliwy rycerzu status quo!
Wydaję ci rozkaz!
Milczeć!!!
ANTONI No proszę. Wybiło szambo!
KAPITAN DORSZ Cisza na pokładzie!!! Ty maso nieprzetrawialnej pulpy, którą karmimy
głodnych współmieszkańców naszego JA!!!!
ANTONI O, to akurat było natchnione!
A sam zabijasz ryby!
KAPITAN DORSZ Ryby to nie mięso!!!
ANTONI A co niby?!!
KAPITAN DORSZ Milczeć!!!
Ryby to ryby!!!
I ciszaaa!!!
Zapada cisza. Każdy patrzy w swoją stronę.
ŻÓŁW Nagle zrobiło mi się bardzo bardzo przykro. Bardzo chciałbym teraz umrzeć.
W tej piaszczystej niecce, w której się urodziłem. Z widokiem na morze.
I o zachodzie słońca.
GRETA Nie opowiadaj takich rzeczy…
KAPITAN DORSZ Widzisz papugojadzie co narobiłeś?
ŻÓŁW Posłuchajcie tylko siebie nawzajem.
GRETA Svante, ale nie nurkuj… Błagam, tylko nie nurkuj…
ŻÓŁW Bywałem smutny, jak smutna potrafi być smutna muzyka. Ale nawet ona nie była
w stanie mnie wzruszyć, bo moja melancholia i moja samotność są w takich obszarach,
których wy nie potraficie sobie nawet wyobrazić.
Płyną w ciszy. Nasłuchują odpowiedzi dla sondy.
GRETA Nie mogę tego słuchać!
ANTONI Co to za banda obłudników się zebrała? Poławiacz ostryg, który się nad sobą użala,
bo nie może już zabijać ryb i ostryg i świrnięta dziewczynka, zajadająca się tortem
z galaretką.
Z żelatyny! Wieprzowej! Bo żelatyna nie ma oczu? A ryby co? Mają małe? Oczy?
KAPITAN DORSZ Powiem ci coś. Mam cię dość. Po prostu dość.
Od czasu gdy wsiadłeś na ten statek. Od czasu gdy otworzyłeś usta.
GRETA Do spanikowanego Antoniego. To Bóg Żółw.
ANTONI Następny Bóg?
GRETA Tak. I on nie może od nas odejść…
ŻÓŁW A jednak zasmuciliście mnie.
GRETA Kochany, najukochańszy, nie nurkuj…
ŻÓŁW Żyłem sobie po prostu, podczas gdy wszyscy wokół mnie umierali.
ANTONI Ja przepraszam. Ale niech pan… żółw… aż tak nie dramatyzuje.
ŻÓŁW Był pan, że się tak wyrażę, zbyt gruboskórny.
GRETA Kochany. Patrz. Wytrzymaj. Zaraz znajdę trop… Gdzie luneta?
ANTONI Ja mogę przeprosić, jeśli kogoś uraziłem.
ŻÓŁW Szkopuł w tym, że jestem jest już taki stary. Taki taki stary.
GRETA Płyń jeszcze trochę… Zaczekaj, znajdę ci cel! Patrz. Patrz tam… Mam! Tam jest! Widzę
go!
KAPITAN DORSZ Kto tam jest?
ŻÓŁW Kto tam jest? Słabo widzę…
GRETA Widzę Niedźwiedziego Brata. Svante, płyńmy tam…
ANTONI Płyńmy…
KAPITAN DORSZ Płyńmy, płyńmy…!
ŻÓŁW No dobrze. Więc płyńmy.
SCENA 7
Obozowisko na wybrzeżu. Kołysanka
gdzie: Pomieszczenie przed Wyspą Niedźwiedziego Brata
kto: Antoni, Greta, Alter-Greta, Żółw, Kapitan Dorsz
co tam jest: Namiot. Ewentualny instrument typu rury etc. lub dęty.
Przybijają do brzegu i zostawiają łódź, żeby wyruszyć na wyprawę lądem.
Rozbijają obóz (namiot). Każdy śpi we własnym kącie. Greta wtula się w skorupę Żółwia.
STARY KAPITAN Przybiliśmy nocą do brzegu. Na horyzoncie widać było kształt odległej
stacji polarnej. Nigdzie nie było ani fok ani morsów. Żółw zasnął, a Greta wtuliła się w jego
skorupę.
Wtedy jeszcze myślałem, że chodziło o to, żeby katastrofę, która nadchodziła – przeżyć.
Żeby ludzie przeżyli falę gorąca, nadchodzące Pożary i Wielkie Migracje. Wymieranie
Gatunków.
Dziś wiem, że człowiek jest takim karaluszkiem, i jako taki wszystko przeżyje.
I rzeczywiście. Udało się przetrwać. Przynajmniej części z nas. Ja i mnie podobni,
nauczyliśmy
się żyć pod zawsze ciemnym niebem, po którym nie latają żadne ptaki i oddychać
niesmacznym powietrzem.
Przetrwaliśmy, ale czy wszyscy pozostaliśmy ludźmi? (No w to już wątpię…)
Chociaż niektórzy z nas – tak. I to zaskakujące, którzy…
ANOTNI Idę spać. Wchodzi do namiotu i po chwili chrapie
ALTER-GRETA Śpi. To jakby na trochę cię opuścił.
GRETA Nie czuję się opuszczona.
ALTER-GRETA On wreszcie zanurkuje. Skąd wtedy weźmiesz siłę?
GRETA Mam supermoc.
ALTER-GRETA I nie masz żadnych słabości?
GRETA Każdy ma. I to jest normalne. Nic ci do tego.
Do Żółwia.
A ty śpij. Śpij, bo musisz być na czterech nogach, kiedy wrócimy.
GRETA
aaa aaa
śpij przyjacielu
pod skorupą z ołowiu
tak daleko od domu
śpij sam wśród wielu
aaa aaa
Do Dzieci.
Ciii. Chodźcie. Zaprowadzę was do polarnika. Może on coś wie. Spodoba wam się.
To ostatni dobry człowiek, którego znam. Może dlatego, że już po części jest
niedźwiedziem.
Chodźcie ze mną, chodźcie.